Nowy model (nie)starzenia się

Nazwijmy rzecz po imieniu: w 2008 rokugłównym marzeniem 55-latka była… emerytura

Żyjemy w czasach przełomu. Gwałtownemu rozwojowi technologii towarzyszą przemiany społeczne: młodzi ludzie nie wchodzą w dorosłe życie w sposób, jaki robili to ich rodzice i dziadkowie, a ludzie w wieku poprodukcyjnym nie wchodzą „w lata” według modelu powszechnego przez dziesięciolecia.

Żadna „smuga cienia”, „domykające się drzwi” i termofor – w ostatniej dekadzie model starzenia się uległ radykalnej zmianie. Młodziadki Współcześni seniorzy nazywani są: „srebrnym tsunami”, „yolds” (od young olds, czyli „młodych starych”) czy też „power generation” (w wolnym tłumaczeniu: „pokolenie, które ma moc”). Te nowe określenia nawiązują do cech charakterystycznych „nowych seniorów” – ich siły, energii i młodości ducha.

To także sposób na unikanie słowa „senior” – dziś osoby po sześćdziesiątce nie chcą być tak nazywane (ani tym bardziej nie chcą być nazywane babciami i dziadkami przez osoby niebędące ich wnukami). Nie chcą podkreślania ich wieku – po prostu najczęściej nie czują się staro. Według różnych badań rozdźwięk między wiekiem metrykalnym a odczuwanym to średnio 8-11 lat (o tyle lat czujemy się młodsi). W niektórych przypadkach ta różnica sięga 20 i więcej lat.

Jak u 69-letniego Emile’a Ratelbanda, który pozwał władze swojego miasta domagając się formalnej zmiany daty urodzenia. Uzasadnił to tym, że czuje się młodszy przynajmniej o 20 wiosen, a lekarze powiedzieli mu, że jego wiek biologiczny to 45 lat. Zmiana nie doszła do skutku, ale przypadek Holendra dobrze obrazuje, jak czują się współcześni 60- i 70-latkowie: metryka ich nie tyka i to jest widoczne w ich stylu życia. Zupełnie odmiennym od tego, który można było obserwować jeszcze nie tak dawno, bo 12 lat temu.

Starość – w roku 2008wciąż nie była to radość. W lipcu 2008 roku opublikowano wyniki badań stosunku do starości oraz planów na przyszłość generacji powojennego wyżu demograficznego. Wyniki badań były dość zatrważające: 40-letni kandydat na 50-latka przestawał o siebie dbać, uważając za zdrowy tryb życia niestosowanie używek i wysypianie się. Sport zdecydowanie nie był ulubioną formą spędzania wolnego czasu. W przeciwieństwie do oglądania telewizji i spotkań towarzyskich. Tylko jedna na 6 osób w wieku 55-64 lat korzystała z jakichkolwiek form zdobywania wiedzy. I tylko co piąta korzystała z internetu. Nazwijmy rzecz po imieniu: w 2008 roku głównym marzeniem 55-latka była… emerytura.Trzeci wiek – czas na rozwój.

Podobne badanie wykonane 10 lat później przez KANTAR dla fundacji Krajowy Instytut Gospodarki Senioralnej pokazało zupełnie inny krajobraz: w grupie wiekowej 55-75 lat powszechne jest korzystanie z poczty mailowej i bankowości elektronicznej. To ogromna zmiana w stosunku do 2008 roku. Cyfryzacja wśród „nowych seniorów” robi się czymś normalnym – są oni aktywni w social mediach, korzystają z aplikacji do nauki języków, sprawdzają poziom zanieczyszczenia powietrza, nagrywają stories i wysyłają setki memów oraz gifów znajomym. Podobnie zmiany zaszły w temacie samorozwoju i edukacji. Dziś taką potrzebę deklaruje wielu emerytów. W jej realizacji pomagają uniwersytety trzeciego wieku – w Polsce działa ich już 662. I powstają kolejne, bo takie są oczekiwania – głodnych wiedzy, rozwoju i relacji społecznych – dojrzałych słuchaczy. Ale to nie wszystko: wiele osób w wieku emerytalnym chce nadal pracować.

Współcześni seniorzy pokazują, że starość to jednak często radość – badanie „Prawda o wieku” przeprowadzone w 28 krajach, wykazało że znakomita większość osób powyżej siedemdziesiątki pozytyw-nie ocenia proces starzenia się. Udowadniają też, że wiek nie stanowi bariery dla żadnej aktywności: można zacząć uprawiać crossfit po siedemdziesiątce, jeździć na rolkach, brać udział w ultramaratonach, cieszyć się seksem, podróżować, malować, rzeźbić, próbować sił w modelingu albo uczyć się kodowania.