Od nadwagi do choroby

Otyłość – chwilowy problem nadmiaru kilogramów czy jednak niebezpieczna choroba, którą należy leczyć? O skali problemu wypowiada się Magdalena Gajda z Fundacji Osób Chorych na Otyłość OD-WAGA.

 

Edyta Brzozowska: Polacy zadają sobie z tego sprawę, że otyłość to choroba?

Magdalena Gajda, Fundacja Osób Chorych na Otyłość OD-WAGA: Jeszcze nie wszyscy. A powinni. Trzeba, aby wiedzieli, że otyłość – choć nie boli – prowadzi  do ponad 50 ciężkich schorzeń, na przykład do nadciśnienia tętniczego, cukrzycy typu 2, nowotworów. A także do niepełnosprawności, a nawet śmierci. Nie wolno nam myśleć o nadmiarze tkanki tłuszczowej, jak o jeszcze jednym elemencie urody, takim  jak kolor oczu czy kształt uszu. Nadwaga jest przejawem tego, że w organizmie coś źle funkcjonuje. I trzeba iść do lekarza, tak jak się idzie z bolącym gardłem. Dopóki ludzie nie nazwą swojej otyłości chorobą, mają przekonanie, że ten „nadmiar kilogramów” nie jest problemem, że sobie poradzą: zastosują „dietę-cud”, zaczną uprawiać sport. Pójście do lekarza stygmatyzuje. Próbowałam kiedyś  przekonać pewnego znanego aktora, który choruje na otyłość , aby wziął udział w kampanii społecznej. I pomógł w ten sposób przekonać Polaków, że otyłość się leczy. Nie zgodził się. Nie chciał być identyfikowany jako osoba chora.

 

Pani nie ukrywa, że chorowała  na otyłość olbrzymią.

Choruję na nią od wczesnego dzieciństwa. Kiedy w  latach 80. chodziłam do podstawówki, koledzy z klasy chcieli mnie ukamienować, wyzywali. Płakałam, ale nikomu się nie skarżyłam. Na operację bariatryczną zdecydowałam się w 1996 roku, gdy ważyłam 152 kg. Schudłam do 75 kg. Potem choroba wróciła i w 2010 roku poddałam się bariatrycznej operacji korekcyjnej. Od 8 lat udaje mi się kontrolować otyłość. Ale w kwestii dyskryminacji osób z otyłością  przez te lata niewiele się zmieniło. Sukcesem jest to, że mówi się o tym publicznie, że coraz więcej osób już rozróżnia, co jest żartem, a co stygmatyzacją. Ale osobom z otyłością nadal  trudno znaleźć pracę, są uważane za leniwe, wolniej myślące, mniej inteligentne. O chorych na otyłość  mówi się, że „za dużo żrą”. Tymczasem osoby z już z niewielką nadwagą powinny być włączone do systemu opieki zdrowotnej. Bo nawet, jeśli decydują się na leczenie, często nie wiedzą, do jakiego specjalisty się wybrać. To paradoks, ponieważ już blisko 70 procent Polaków ma nadwagę, a wśród nich około 27 procent choruje na otyłość. To są miliony ludzi.

 

Fundacja OD-WAGA pomaga Polakom otwierać oczy na ten problem?

Przede wszystkim chcemy uświadamiać osoby z otyłością, że są chore. Kiedy 5 lat temu moja fundacja zaczynała działalność, specjalistów leczących nadwagę było kilkunastu. Od początku istnienia wspieramy więc Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością w  działaniach na rzecz utworzenia w Polsce specjalizacji lekarza obesitologa – specjalisty leczenia nadwagi i otyłości  koordynującego leczenie osoby z  nadwagą i  otyłością przy współpracy z dietetykiem, psychologiem , fizjoterapeutą i specjalistami innych dziedzin.  Niestety, urzędnicy Ministerstwa Zdrowia pozostają głusi na nasze apele. Wielka szkoda, bo na nawet Węgrzech czy w Rumunii są tacy specjaliści. Na szczęście PTBO wprowadziło rozwiązanie pośrednie i wprowadziło własne szkolenia dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. W ten sposób mamy już ponad 300 lekarzy, którzy zajmują się profesjonalnie leczeniem nadwagi i otyłości. Ich adresy są dostępne dla chorych na www.certyfikacjaptbo.pl . Ale to wciąż zbyt mało. Całe szczęście, w Polsce funkcjonuje już ponad 30 szpitali (lista: www.od-waga.org.pl), które wykonują refundowane zabiegi bariatryczne u osób z otyłością III stopnia oraz II stopnia i schorzeniami współwystępującymi.  Są to między innymi rękawowa resekcja żołądka – tzw „sleeve” czy by-pass żołądkowy. W ubiegłym roku odnotowano około 3 tysięcy takich operacji. Jako fundacja walczymy również o jednolity system opieki nad pacjentem bariatrycznym: aby w każdym szpitalu miał przeprowadzone takie same badania diagnostyczne, był tak samo prowadzony przez chirurga, dietetyka, fizjoterapeutę. A potem, aby po zabiegu był przez co najmniej dwa lata monitorowany.