Przemek vs Cukrzyca

Na temat codziennych zmagań z cukrzycą, ale także o aktywnym życiu z chorobą rozmawiałam z Przemkiem Kotulskim – pacjentem diabetologicznym. 

 

Przemek Kotulski, pacjent diabetologiczny

Cukrzyca to choroba przewlekła, na całe życie. Z jakimi ograniczeniami się wiąże?

 

P.: Wydaje się, że cukrzyca to choroba ograniczeń. Nie jest łatwo. Dieta, zdrowy tryb życia, pilnowanie cukrów, stałe mierzenie, kilkanaście razy w dzień i w nocy, odmawianie sobie jedzenia… Brzmi strasznie. Ja jednak wiem, że cukrzyca otworzyła mi wiele możliwości, czego bym się nigdy nie spodziewał, kiedy zachorowałem. No i to zdanie „ na całe życie”. Obecnie. A co medycyna wymyśli. Co Bóg wymyśli? Żyję nadzieją.

 

O czym na co dzień powinien pamiętać diabetyk?

 

P.: Po pierwsze, żeby nie wstydzić się swojej choroby. Żeby nie traktować jej jak gilotyny, która odcina stare życie od nowego. Jest często potwornie ciężko, ale jak „się z nią zaprzyjaźnisz” jest łatwiej. Oczywiście takie „gadki szmatki”, jak pomyślą niektórzy, mogę mówić kiedy od zachorowania u mnie minęło 15 lat. Na początku, a najbardziej w okresie gimnazjalnym, chętnie bym przywalił cukrzycy w twarz, gdyby ją miała. Prócz tego trzeba pamiętać o podstawowych czynnościach: mierzeniu cukru średnio co 3 godziny, odpowiednim przeliczaniu insuliny na posiłek, zmianie wkłucia co 3 dni – jeśli się ma pompę. Odpowiednim zabezpieczeniu, kiedy wychodzi się z domu: coś słodkiego, glukometr, glukagen. Można by jeszcze trochę dodać. No i co istotne – jeśli jest mały diabetyk, to o tym wszystkim pamiętają rodzice.

 

Aktywność fizyczna to według lekarzy kluczowy element leczenia cukrzycy. Czy można prowadzić aktywne życie z tą chorobą? Jak wygląda Twoja sportowa przygoda z cukrzycą?

 

P.: Myślę, że jestem tego dobrym przykładem, że można. W Polsce jest wielu aktywnych sportowo cukrzyków, a Towarzystwo Dzieci i Młodzieży z Cukrzycą z Gliwic utworzyło wręcz Drużynę „Moja Cukrzyca”, gdzie prezentuje wszelkiej maści sportowców – diabetyków. Zachorowałem, kiedy miałem 3 lata, i jak mówią rodzice prócz kilkudziesięciu dni przed wykryciem choroby, kiedy byłem bardzo słaby, nigdy nie mogłem usiedzieć na jednym miejscu. Aktywność to moje drugie ja. Rodzice często mi mówią, że gdyby im ktoś powiedział, po moim zachorowaniu, będę tak aktywnym sportowcem, to popukaliby się w czoło. W II klasie szkoły podstawowej rozpocząłem przygodę z szermierką. W 2013 r. byłem pierwszy na liście rankingowej Polskiego Związku Szermierczego w kategorii młodzik. Chodziłem do gimnazjum do klasy o profilu – szermierka. Od dzieciństwa jednak, co jakiś czas, brałem także udział w kolarskich zawodach. Kiedy byłem dość wysoko w szermierce, to odezwała się miłość do dwóch kółek, która wygrała ze wszystkim. Zacząłem trenować kolarstwo już na poważnie w II klasie gimnazjum. W pierwszym okresie łączyłem 2 godziny treningu szermierczego, szkołę, często 2 h w-fu i po szkole 3 h treningu kolarskiego. „Padałem na twarz”. Kiedy miałem 15 lat napisałem do drużyny w Stanach Zjednoczonych, złożonej z kolarzy, mających cukrzycę. Dosłownie od razu, po wysłaniu przeze mnie maila, zaprosili mnie do siebie. Rodzice prawie 2 tygodnie myśleli, że żartuję. Kiedy uwierzyli to powiedzieli, że trzeba brać byka za rogi i ruszać w świat. Sam poleciałem do USA. Tam wiele nauczyłem się nie tylko o kolarstwie, ale i o cukrzycy w czasie wysiłku fizycznego. Po roku znów dostałem zaproszenie. To wspaniała przygoda i zarazem nauka kolarstwa – ale także i cukrzycy.

 

Prawidłowo kontrolowana cukrzyca nie powinna ograniczać chorego w codziennej aktywności. Duży wpływ na życie diabetyka ma zastosowane leczenie – jak przekłada się elastyczność stosowanej terapii, w kontekście przyjmowania insuliny, i jaki jest jej wpływ na komfort Twojego codziennego życia z cukrzycą? Czy cukrzyca rządzi Twoim życiem czy właśnie dzięki elastyczności terapii to Ty zarządzasz chorobą?

 

P.: Mam osobistą pompę insulinową, a także byłem pod stałą kontrolą poziomu cukru. Świetna sprawa, dla sportowca, kolarza, którego wyścig trwa czasem 4-5 h. Taka stała kontrola cukru jest wtedy niezwykle pomocna. Oczywiście zdarza się, że jestem dobrze przygotowany, a cukrzyca robi mi numer i nagle mam taki spadek, że „odcina mi prąd” w czasie wyścigu. Wtedy jestem nieźle wkurzony. Dojadam, piję coś słodkiego, ale peleton… widzę tylko jego ogon. Wtedy ona ze mną wygrywa. Muszę prócz przygotowania sportowego odpowiednio ustawić chorobę, by nie dochodziło do takich incydentów. Nie zawsze to możliwe, jednak „sprzęt” jest niezwykle pomocny. Pompa, Dexcom, pomagają w ustawieniu odpowiednio cukrzycy. Oczywiście świetny kontakt z lekarzem, o ogromnej wiedzy medycznej i sportowej. Moja Pani doktor sama jest kolarką – prof. Dorota Zozulińska. Robimy razem wszystko, bym to ja „zarządzał” chorobą.

 

Rozmawiali: Joanna Lewandowska i Przemek Kotulski