Luka w Psychiatrii

O szansach i wyzwaniach polskiej Psychiatrii, obecnym stanie opieki nad pacjentami z zaburzeniami psychicznymi i perspektywie zmian na najbliższe lata rozmawiamy z prof. Agatą Szulc oraz z prof. Marcinem Wojnarem.

Choroby psychiczne stanowią coraz większe wyzwanie, są coraz częstsze, dotyczą pacjentów w każdym wieku i płci. Z czego to wynika?

Prof. Marcin Wojnar: Faktycznie, w ostatnich latach obserwujemy narastającą zgłaszalność osób z zaburzeniami psychicznymi do placówek psychiatrycznej opieki zdrowotnej. To, że diagnozujemy coraz więcej osób z kryzysem psychicznym, w tym chorych psychicznie, niekoniecznie wynika ze zwiększającej się zapadalności na zaburzenia psychiczne. Może mieć na to wpływ przede wszystkim większa świadomość społeczna i obniżający się poziom stygmatyzacji niektórych chorób psychicznych, co sprzyja temu, że łatwiej przychodzi zwrócić się o pomoc i w efekcie – przekroczyć próg placówki psychiatrycznej i z tej pomocy skorzystać.

Narastająca presja cywilizacyjna, rosnące wymogi pracodawców, w szczególności korporacji oczekujących od swoich pracowników coraz większego wysiłku i poświecenia się pracy kosztem rezygnacji z czasu wolnego i życia osobistego, niewątpliwie mają wpływ na większą „wrażliwość”  psychologiczną i podatność na stres, co w efekcie sprzyja rozwojowi zaburzeń psychicznych. Przypuszczalnie częstość prawdziwych chorób psychicznych (np. schizofrenii czy choroby dwubiegunowej) nie zwiększa się, wzrasta natomiast częstość zaburzeń lękowych, adaptacyjnych, reaktywnych, tych wszystkich, u podłoża których może leżeć obciążenie stresem i presją społeczną.

Niezaprzeczenie oferta diagnostyczna i terapeutyczna publicznej opieki psychiatrycznej w naszym kraju jest niewystarczająca, nie odpowiada adekwatnie na wzrastające zapotrzebowanie w obliczu  rosnącej liczby pacjentów poszukujących pomocy. Kolejki w poradniach zdrowia psychicznego są bardzo długie, w niektórych z nich trzeba oczekiwać na pierwszą wizytę u lekarza nawet ponad 3 miesiące, nawet na terenie Warszawy. Dla wielu osób cierpiących psychicznie jest to niewyobrażalny okres, oni potrzebują uzyskać pomoc już teraz, najlepiej tego samego dnia.

Na jakie schorzenia psychiczne chorujemy najczęściej? Jak psychiatria w Polsce przedstawia się w liczbach?

 Prof. Marcin Wojnar: Na podstawie badań epidemiologicznych EZOP przeprowadzonych w 2010 roku przez Instytut Psychiatrii i Neurologii, można szacować, że w Polsce na zaburzenia psychiczne cierpi w ciągu życia około 6,5 mln osób, czyli ponad 23% dorosłych Polaków. Najczęściej notowane są zaburzenia związane z piciem alkoholu i używaniem narkotyków (ok. 14%), w tym uzależnienia (ok. 3-4%), zaburzenia lękowe (dawniej nazywane nerwicami; ok. 10%), następnie stany różnorodne stany depresyjne (ok. 5%), a na choroby psychiczne (schizofrenię czy chorobę dwubiegunową), które występują zdecydowanie rzadziej, cierpi niewiele ponad kilka procent naszego społeczeństwa.

Mówiąc o liczbach, warto jeszcze wspomnieć o rosnącej liczbie samobójstw w naszym kraju. W 2016 roku życie sobie odebrało aż 5400 osób, w większości wskutek zaburzeń psychicznych lub następstw picia alkoholu, to jest o wiele więcej niż ofiar wypadków drogowych.

Psychiatria jest wciąż owiana swojego rodzaju tabu. Nie tylko społecznym, związanym z obawą przed chorymi z chorobami psychicznymi, lecz także systemowym, związanym z wątpliwa kondycją „zaopiekowania pacjentów z tej grupy.” Z czego to wynika?

Prof. Agata Szulc: Przyczyn jest wiele. Społeczeństwo jako całość obawia się chorych psychicznie,

nie pasują do zdrowej całości, choroby psychiczne są spostrzegane jako coś dziwnego i nieznanego. Postawy te ulegają powolnym zmianom, jednak niestety zbyt powolnym. Niedofinansowanie psychiatrii i ponad 100 lat zaniedbań niestety pogłębiają takie widzenie chorych psychicznie – infrastruktura szpitali psychiatrycznych jest w sporej części zaniedbana, szpitale są przepełnione i w związku z tym nasila się stygmatyzacja psychiatrii. Potrzebujemy też zmian systemowych, czekamy na reformę psychiatrii i rozwój psychiatrii środowiskowej, mamy nadzieję, że to się wkrótce zacznie zmieniać. Jednak potrzebne jest poważne zwiększenie nakładów finansowych – bez tego nie ma szans na poprawę. Jest to dziedzina wciąż marginalizowana. Tymczasem pacjentów z chorobami i zaburzeniami psychicznymi przybywa, a specjalistów brakuje.

Jak ocenia Pan aktualną sytuacje polskiej psychiatrii, szanse i wyzwania na najbliższe lata?

 Prof. Agata Szulc: Z jednej strony opis sytuacji mamy powyżej. Z drugiej strony widać pracę specjalistów, którzy kształcą się i mają naprawdę profesjonalną wiedzę i potrafią stosować nowoczesne metody pomocy chorym. Dzięki różnym akcjom edukacyjnym udaje się zmienić postawy społeczeństwa np. wobec depresji. Od kilku lat pracujemy nad reformą psychiatrii i zmianą modelu opartego na dużych szpitalach psychiatrycznych na nowoczesny model bardziej przyjazny pacjentowi, tzw. model środowiskowy, w którym pacjent ma szybki dostęp do opieki blisko swojego miejsca zamieszkania – w tzw. Centrum Zdrowia Psychicznego, które łączy opiekę ambulatoryjną, oddział dzienny, zespół leczenia środowiskowego, a także dostęp w razie potrzeby – do łóżek szpitalnych. Istnieje szansa, że w lipcu bieżącego roku ruszy pilotażowy program kilkudziesięciu takich centrów w Polsce.

Coraz więcej oddziałów psychiatrycznych jest zamykanych, a stan tych istniejących pozostawia wiele do życzenia nie tylko pod względem warunków w jakich przebywają chorzy, lecz także czasu poświęconemu im przez lekarzy. Czym to jest spowodowane?

Prof. Marcin Wojnar: Zamykanie oddziałów psychiatrycznych, szczególnie w dużych szpitalach psychiatrycznych, mieszczących ponad kilkaset łóżek, jest dobrym mechanizmem, procesem idącym we właściwym kierunku. Największy akcent w opiece psychiatrycznej powinien być położy na leczenie w pobliżu miejsca zamieszkania pacjenta, w jego bezpośrednim środowisku, a nie w odległym szpitalu-„molochu”, z dala od rodziny. Jednak nie powinno się likwidować łóżek psychiatrycznych w sytuacji, gdy poza szpitalne formy leczenia, szczególnie placówki psychiatrii środowiskowej, Centra Zdrowia Psychicznego, nie są jeszcze gotowe i uruchomione, i nie mogą zapewnić intensywnej opieki tym wszystkim pacjentom, którzy będą tego potrzebować. Wielu chorych pozostaje wtedy w pustce, nie mają gdzie się leczyć, dla niektórych może to się skończyć tragicznie. Oddziały psychiatryczne są zamykane nie tylko dlatego, że brakuje środków na ich utrzymanie, ale także dlatego, że brakuje personelu, wykwalifikowanej kadry, w szczególności lekarzy psychiatrów, którzy mogliby zapewnić profesjonalną bezpieczną opiekę hospitalizowanym pacjentom. W Polsce jest za mało psychiatrów w stosunku do faktycznych potrzeb. Stan tych szpitali i większości oddziałów psychiatrycznych w Polsce, które działają w publicznej ofercie leczenia psychiatrycznego, rzeczywiście nie odpowiada współczesnym standardom warunków pobytu i leczenia w szpitalu. Wiele placówek jest mocno niedoinwestowanych; w samej Warszawie większość łóżek psychiatrycznych mieści się w budynkach, których mury są starsze niż 100 lat! I niekoniecznie są wyremontowane czy dostosowane do potrzeb współczesnej medycyny. Wielu pacjentów przebywa w szpitalu na dużych salach wieloosobowych (> 6 łóżek), bez odpowiedniego zaplecza sanitarnego; na 40 łóżek przypada często zaledwie jedna łazienka męska i jedna damska. Oddziały psychiatryczne są remontowane wyjątkowo rzadko, ich wygląd fizyczny jest fatalny, pozostawia wiele do życzenia. Pracując w takich warunkach można do tego przywyknąć, przyzwyczaić się z czasem, ale cierpiący pacjenci, zwłaszcza chorzy psychicznie, nie powinni być traktowani gorzej niż chorzy na rozmaite choroby somatyczne. Leczenie w niektórych oddziałach w Polsce urąga niekiedy godności człowieka, a nasi pacjenci muszą przebywać w szpitalu czasami długie tygodnie lub nawet miesiące. Finansowanie świadczeń psychiatrycznych, w tym leczenia w szpitalu, z publicznych środków na opiekę zdrowotną, przede wszystkim z NFZ, jest dalece niewystarczające, nie pozwala w pełni na pokrycie kosztów utrzymania stacjonarnej placówki psychiatrycznej. Finansowanie świadczeń psychiatrycznych jest stanowczo niedoszacowane. Również organy założycielskie szpitali psychiatrycznych, w tym urzędy miast, urzędy marszałkowskie czy wyższe uczelnie medyczne, mając często ograniczone budżety, nie są w stanie z własnych środków pokryć koniecznej modernizacji budynków, a nawet bieżących remontów. Środki publiczne przeznaczone na finansowanie psychiatrycznej opieki zdrowotnej są zdecydowane zbyt małe.

Pewną nadzieję na zmianę tego stanu rzeczy przynosi Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego, zakładający nie tylko reformę opieki psychiatrycznej w Polsce, zmianę jej organizacji, w tym zwiększenie dostępności, ale także wzrost nakładów z finansów publicznych na poprawę warunków leczenia w placówkach psychiatrycznych.

 Specjaliści, a także pacjenci z chorobami psychicznymi oraz ich bliscy od lat apelują o poprawę opieki w dziedzinie psychiatrii. Czy w perspektywie najbliższego czasu jest szansa na zmiany?

 Prof. Agata Szulc: Jak wspomnieliśmy czekamy na reformę i zmiany w psychiatrii – jeśli wejdzie w życie program pilotażowy, będzie to duża szansa, ale nie stanie się to możliwe bez zwiększenia finansowania.

Czy poza opieką nad chorymi w publicznym systemie służby zdrowia jest szansa, aby pacjenci oraz ich rodziny mieli dostęp do specjalistów i kompleksowej opieki psychiatrycznej w Polsce?

Prof. Marcin Wojnar: Od kilkunastu lat rozrasta się w naszym kraju niepubliczna oferta psychiatrycznej opieki zdrowotnej, która częściowo kontraktuje swoje usługi w Narodowym Funduszu Zdrowia, ale oferuje także opiekę w pełni prywatną, pokrywaną przez pacjenta lub jego rodzinę. Istnieje wiele prywatnych przychodni psychiatrycznych w całym kraju, w większości w dużych miastach, są pojedyncze centra i „sanatoria” psychoterapeutyczne, prywatne ośrodki dla osób uzależnionych.

Rozmawiała: Joanna Lewandowska

Załączniki do pobrania